Najgorsze doświadczenia w DMV
Wielu z nas ma swoje przerażające wspomnienia związane z wizytą w biurze obsługi pojazdów, znanym jako DMV. To szare i ponure miejsce, w którym wszelkie marzenia zdają się umierać. Konieczność wzięcia numerka, czekania w długiej kolejce, a następnie usłyszenia od podirytowanego urzędnika, że zapomnieliśmy jakiegoś nieznanego dokumentu, to powszechne doświadczenie. W efekcie musimy wrócić kolejnego dnia, ale na dodatek okazuje się, że nielegalnie prowadzimy samochód. Tempo załatwiania spraw jest niezwykle wolne, a atmosfera w budynku wręcz przytłaczająca. To nie przypadek, że wielu Amerykanów zdaje się doświadczać frustracji związanych z biurokracją i nadmiernym działaniem rządu właśnie w urzędzie DMV.
W Ohio, gdzie mieszkam, sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Tutaj Biuro Pojazdów i Biuro Tytułów są podzielone, co zmusza nas do wizyty w dwóch różnych biurach i stania w dwóch kolejkach, by zalegalizować nowy pojazd. Przeprowadziłem się do Ohio trzy lata temu i mimo że mam więcej pojazdów niż przeciętny kierowca (osiem z czterema kołami i cztery na dwóch), spędziłem niezliczone godziny, a także wydałem tysiące dolarów, próbując uzyskać legalność dla moich maszyn. I wciąż jestem w trakcie tego procesu.
Kiedy kupiłem Audi A3 E-Tron kilka miesięcy temu, dealer złożył wniosek o przeniesienie tytułu z Kalifornii na moje nazwisko, co niedawno dotarło do mnie pocztą. Zanieśłem kalifornijski tytuł do Biura Tytułów w Ohio, ale okazało się, że nic z tym nie załatwię bez oryginału faktury zakupu, którą muszę przynieść. Wciąż nad tym pracuję i mam nadzieję, że niezwłocznie rozwiążę tę sprawę.
Jestem niemal pewny, że każdy, kto odwiedza Jalopnik, ma swoją historię związaną z pewnym niezadowoleniem z biura DMV. Zachęcam do dzielenia się w komentarzach waszymi ulubionymi opowieściami o wyjątkowo trudnych momentach, kiedy to wpatrywaliście się w obojętne oczy urzędnika, który oznajmił, że formularz, który wydrukowaliście i wypełniliście, wcale nie jest tym właściwym i musicie zacząć od nowa następnego tygodnia. Zobaczmy, kto ma najgorszą historię do opowiedzenia i może wspólnie przeżyjemy catharsis związane z wizytą w DMV.